O mnie

Chustomamą zostałam już dość dawno temu - w marcu 2009 roku.

Mój syn miał wtedy sześć tygodni - i wbrew moim oczekiwaniom - nie było to wcale cudownych sześc tygodni.
W domu marudził i był niespokojny, niewiele sypiał a 3/4 dnia i prawie całe noce spędzał przy piersi.
Na dworze wcale nie było lepiej - już samo włożenie do wózka często wywoływało płacz.
Spacery, zamiast sprawiać nam radość, były źródłem frustracji - bo dziecko płacze, bo wózek niezgrabny, bo chodniki dziurawe, bo do sklepu nie wjadę...

Czułam się uwiązana nic nie mogąc zrobić, wiecznie z płaczącym dzieckiem na rękach. Wtedy przeczytałam o chustach – i pomyślałam, że albo spróbuję, albo zwariuję.

Tak więc kupiłam, zawiązałam i... wpadłam po uszy!

Wolne ręce, swoboda poruszania się, wyjście z domu zajmujące dwie minuty – wprawiały mnie w zachwyt.
Do tego spokój mojego dziecka i to poczucie bliskości – sama nie wiem, które z nas chustowanie wprawiało w większy błogostan.

spioszek

Początki nie były jednak tylko pasmem sukcesów – pierwsze wiązania nie wychodziły idealnie a synek potrafił głośno protestować, gdy dociągnięcie chusty zabierało mi zbyt wiele czasu.
Nachodziły mnie też wątpliwości - potęgowane przez dość liczne komentarze napotykanych ludzi – czy aby na pewno to jest dobre, zdrowe i bezpieczne?

Zaczęłam zgłębiać temat, coraz więcej czytać, radzić się bardziej doświadczonych, dyskutować z innymi mamami noszącymi o ich doświadczeniach.
Wsiąkłam w forum chustowe oraz lokalny Klub Kangura. Nawet nie zliczę godzin spędzonych na spotkaniach i dyskusjach – tych wirtualnych i tych na żywo.

Testowałam różne chusty i nosidła, próbowałam coraz to nowych wiązań, czytałam, słuchałam, oglądałam.
Stopniowo swoją wiedzą zaczęłam się dzielić z innymi czerpiąc z tego radość i satysfakcję. 
W końcu zdecydowałam się na zdobycie "prawdziwych" kwalifikacji i odbyłam kurs szkoleniowy dla doradców w Akademii Noszenia Dzieci w Warszawie.

A potem jeszcze jeden :) w celu zdobycia prawa do nazywania się doradcą akredytowanym.
 Dyplom akredytowany doradca

Odświeżam cały czas swoją wiedzę i pogłębiam umiejętności podczas zjazdu doradców Akademii Noszenia Dzieci oraz kursów przypominająco-doszkalających zwanych "maglem" chustowym.

Miałam też przyjemność uczestniczyć w kilku konferencjach tematycznych w tym m.in w pierwszej edycji konferencji dotyczącej noszenia dzieci - 23.09.2015 w Poznaniu http://konferencjanoszenia.pl/

Starszaki już dawno wyrosły z chust, czasami tylko bujają się jeszcze na chustowym hamaku.


grecja

Najmłodsza córka nadal chętnie zgłasza zapotrzebowanie wpakowania się do chusty "na plecki" - jednak noszenie ponad dwudziestu (!) kilogramów to już dość poważne wyzwanie dla mojego kręgosłupa.

Dla mnie jako mamy każda chwila chustowania jest cenna - kształtuje więź z dziećmi i ułatwia funkcjonowanie w codziennej rzeczywistości.

Jeżeli tylko masz ochotę spróbować - nie zastanawiaj się zbyt długo, dzieci strasznie szybko rosną...

Chustomama